wtorek, 26 lipca 2016

Marchewka - źródło wielu witamin.

Witam wszystkich. W dzisiejszym poście chciałam Wam pokazać jaki produkt, a właściwie warzywo, będzie królowało u mnie codziennie w jadłospisie. Jest to nic innego jak nasza kochana, niedoceniana marchewka. Do tej pory rzadko ją jadłam, jeśli już to tylko od czasu do czasu jako składnik surówek. Od teraz chcę wprowadzić ją jako codzienny nawyk w moim menu żywieniowym. 
Moim powodem dla którego ja będę ją stosować codziennie, jest chęć posiadania ładniejszego koloru skóry i opóźnienie jej starzenia. Jednak nie tylko takie zalety posiada to warzywo. Marchewka jest  najbogatszym źródłem beta-karotenu czyli witaminy A, która jest bardzo dobra na wzrok. Chroni również przed nowotworami, reguluje system trawienny, działa dobrze na zaparcia, reguluje ciśnienie krwi, bardzo dobrze wpływa na paznokcie i włosy. A przede wszystkim marchew jest mało kaloryczna, więc nie bójmy się jej tym bardziej :) 
Ja swoją marcheweczkę miksuję w blenderze, gdyż nie chce mi się jej ścierać na tarce. Blender bardzo dobrze sobie z nią radzi, a i oszczędzam swój czas. Staram się dużo jej nie jeść, ale takie dwie średnie marcheweczki postanowiłam sobie każdego dnia miksować.



Miałam sobie dzisiaj odpuścić trening, gdyż późno kończę pracę. W domu jestem koło 23. A rano nie potrafię wstać o 6 rano jeszcze, by zacząć ćwiczyć. Zresztą troszkę sie boję, czy potem dałabym radę fizycznie pracować. Jednak nie odpuściłam. Może nie były to jakieś super trudne ćwiczenia, bo moje ciało się jeszcze buntuje przed jakimkolwiek wysiłkiem fizycznym, a może też ogólne zmęcznie po pracy spowodowało, że troszeczkę mi sił zabrakło.

Dzisiaj wykonałam-
11 minut na rowerku - spalone 160 kalorii
ćwiczenia na brzuch - 15 minut
ćwiczenia na ramiona z Natalią Gacką, z tym że jedno ćwiczenie z krzesełkiem odpuściłam, bo nie posiadam go w salonie. 

Tak w ogóle bardzo spodobały mi się z nią ćwiczenia. Wszyscy zachwycają się Mel B czy Chodakowską a mi jakoś podpasowała Natalia. Może ktoś z Was z nią ćwiczył i podzieli się swoją opinią? :)

niedziela, 24 lipca 2016

Moja historia

W dzisiejszym poście opiszę, jak doszło do tego, że przytyłam i do tej pory ciężko zgubić mi dodatkowe kilogramy. Po pierwsze praca za biurkiem. Od kiedy zaczęłam pracować 8 h tylko i wyłącznie w trybie siedzącym, a do pracy miałam 10 minut zaczęłam natychmiastowo tyć. Dodatkowo podsypiałam po obiedzie, bo byłam zmęczona psychicznie, nie fizycznie. W pracy z koleżankami zaczęło się zamawianie pizzy, kebabów, przynoszenie upieczonych domowych ciast i ciasteczek. Praktycznie nie miałam żadnego ruchu, tyle co ogarnięcie domu, posprzątanie, czasem zakupy. Teraz już tam nie pracuję, porzuciłam swój zawód i od 3 lat pracuję fizycznie, zaczęłam pomału gubić dodatkowe kilogramy, lecz nadal moje ciało pozostawia wiele do życzenia. Obecnie moja waga (ważyłam sie dzisiaj) wynosi 66,7 kg. Zanim zaczęłam drugą pracę waga doszła do 75 kg.  Ale nie ona się tak naprawdę liczy, tylko to jak wygląda teraz moje ciało.
Zrobiłam dzisiaj sobie zdjęcia mojej sylwetki w stroju sportowym, w którym będę ćwiczyć. Przeraziłam się tym co zobaczyłam, zwłaszcza moim brakiem talii, wielkim brzuchem i grubymi kolanami. Tego, że mam takie ułożenie nóg (szpotawe kolana?) nie zmienię, ale inne rzeczy mogę jak najbardziej. I tylko ode mnie zależy czy dam radę, od mojej silnej woli, jak bardzo jestem zdeterminowana. Nie chcę się na razie rzucać na głęboką wodę i ćwiczyć od razu po godzinę czasu, bo szybko się zniechęcę. Od jutra mam zamiar nie jeść słodyczy, a uwierzcie mi, że to dla mnie mega wyzwanie. Postaram się też zdrowiej jeść, mniej ziemniaków, makaronów a więcej ryżu, pić więcej wody. A oto moja sylwetka. Miałam wielkie opory czy wstawiać te oto zdjęcia, bo nie są one dla mnie chlubą tylko porażką. Krytyka mile widziana jak i wszelkie porady, nad jakimi partiami ciała mam się najbardziej skupić i jakie ćwiczenia wykonywać :) Dzisiaj z braku czasu będzie tylko hula hop, może kilka minut rowerku.

Moje wymiary:
Biust - 93 cm
Talia - 83 cm
Biodra - 100 cm



sobota, 23 lipca 2016

Zaczynam

Hej. Zaczynam swoją drogę ku lepszemu ciału, lepszemu życiu. Na wstępie napiszę, iż nie jestem już młodą osobą i moje ciało już nigdy nie będzie takie jędrne jak u dwudziestolatki. Nie chcę też jednak za 10 lat obudzić się z myślą "ale jestem stara i mam obwisłe, grube ciało". Póki starczy mi sił, chociaż ostatnio z tym ciężko, będę pracować nad tym, by chociaż troszeczkę mój wygląd mnie zadowalał, kiedy spojrzę na siebie w całości w lustrze. Niedługo skoczy mi 40-tka, więc chyba to ostatni dzwonek, by zacząć intensywnie działać. I nie, nie będę się zmuszać od razu do karkołomnych wyrzeczeń, ćwiczeń wylewających siódme poty. Na razie chcę zacząć delikatnie zmianę, a czas pokaże co będzie dalej. Do tej pory wiele razy próbowałam coś zrobić ze swoim ciałem, nigdy nie byłam pulpetem, ale do bycia szczupłą też wiele mi brakowało. Będąc w młodym wieku spędzałam czas w miarę aktywnie, sporo czasu poświęcałam na ćwiczenia w domu, taniec itp. Byłam szczupła, ale bez zarysowanych mięśni. Miesiąc temu również próbowałam sie odchudzać, nawet udało mi się dłużej niż zazwyczaj, ale wystarczyło dwa dni przestoju i walka o bycie lepszą ja skończyła się. Waga wróciła znów do tego samego poziomu co wcześniej. Może też zniechęciło mnie to, że pomimo tylu intensywnych minut ćwiczeń i trzymania diety waga nagle podskoczyła mi do góry. Patrząc jednak na zdjęcia dzisiaj zauważyłam róznicę w wyglądzie, więc postanowiłam zawalczyć jeszcze raz, tym razem na dłużej. Wpierw jednak muszę, żeby znów mój plan nie spalił na panewce ogarnąć wszystko w mojej głowie, ułożyć plan żywieniowy, kupić strój (bo on też motywuje), znaleźć odpowiednie ćwiczenia. A więc do dzieła, jeśli ktokolwiek tutaj zajrzy, niech trzyma za mnie kciuki. Do zobaczenia w nowym poście :)